Nie wiem, czy inni ludzie też tak mają ... ,że zimowe wieczory nastrajają ich jakoś tak refleksyjnie … Mnie zdarza się to niezwykle często, bez względu na miejsce, w którym się w danej chwili znajduję…Uwielbiam wieczorne spacery, po obsypanych białym puchem nastrojowych uliczkach starego miasta. Ciepły blask ulicznych latarni, odbijający się złotą poświatą na nieskazitelnie białym śniegu, z roku na rok wspanialsze ozdoby świetlne, w formie świetlnych kurtyn, sopli lodu, przystrojone tysiącami lampek drzewa i choinki, są imponujące. Nawet największy pesymista nie jest w stanie oprzeć się temu wyjątkowemu urokowi zimy…
Równie bajeczne są również zimowe wieczory spędzane w domu. Wracając przemarznięta do domu,
przebieram się w rozciągnięty, sweter z miękkiej wełny, legginsy i ciepłe skarpety narciarskie do kolan. Przygotowuję herbatę i siadam w starym głębokim fotelu naprzeciwko kominka, w którym tańczą płomyki ognia. Jest tak wspaniałe ciepło. Po pokoju rozchodzi się aromat herbaty; połączenie cynamonu, goździków, imbiru i miodu. Delikatne światło lampki rozświetla półmrok panujący w pokoju. Zagłębiam się w fotelu, Naciągając na siebie koc i popijając gorącą zimową herbatę….